Witam na moim blogu!

Często widzi się uśmiechy politowania na twarzach motocyklistów czy „puszkarzy” gdy ktoś oznajmia że podróżuje skuterem lub motorowerem. „Gdzie Ty dojedziesz przy takiej prędkości?”, „Rozkraczy Ci się zaraz za miastem” lub słynne „To się nadaje tylko po bułki do sklepu podjechać”. Założyłem ten blog aby udowodnić takim ludziom że kompletnie się mylą. Motorower to bardzo dobry pojazd do podróżowania. Ale o tym za chwilę…

Nowy Romet Zetka 50 dotarł do mnie pod koniec lipca 2013 roku. Mimo że po skończeniu osiemnastki zrobiłem pięć podejść do prawka to nie udało mi się zdać. Poniosły mnie w końcu nerwy, odpuściłem i do tej pory go nie mam. Żyć jednak trzeba, przemieszczać się również. Autobusy to opcja coraz droższa – zdecydowałem się więc na jedyną prócz roweru legalną opcję. Od kiedy tylko Romet stanął przed garażem, kusił mnie niezmiernie. Wiadomo, przyznajmy – to nie jest Yamaha, tak? Chiński motorower którego z Polską łączy tylko nazwa, 4 krótkie biegi, lusterka i lampa to plastik udający chrom… Jako dzieciak jeździłem trochę okazjonalnie na różnych małych dwukółkach ale temat nigdy mnie jakoś nie wciągał. Teraz coś się zmieniło.

DSCF0396

Mój ojciec patrzył na to z ostrożnością. Nie miałem już co prawda 16 lat tylko 25 ale zdrowie wybitnie nie dopisało. Byłem wtedy rok po operacji kiedy w klatę wsadzono mi ponad 20-centymetrową szynę która miała zniwelować wrodzoną deformację. W pewnym stopniu ograniczała ona moją ruchomość więc tak mój rodziciel jak i lekarz rodzinny nie byli do końca przekonani że to dobry moment na nową pasję. Sam wiedziałem że w razie wypadku nie byłoby zbyt różowo ale odsuwałem tę myśl daleko w głąb umysłu.

W baku było trochę benzyny – akurat tyle by przewieźć się po okolicy i sprawdzić co zostało pominięte na przeglądzie zerowym. Po 100 metrach podniosła mi się brew, po kilometrze nie dowierzałem, po pięciu byłem w szoku. W sytuacji gdy nawet spacer po nachylonym terenie był dla mnie średnio komfortowy, na motorze mogłem zaliczyć wszystkie dziury i jeszcze się z tego śmiać! Po kolejnym tygodniu czułem się lepiej niż przez ostatnie dwanaście miesięcy. Wszyscy mówili mi że dopiero teraz odżyłem. Ta motorynka okazała się najlepszym lekarstwem. W zamian zakochałem się w niej na zabój…

DSCF0425

Nie obyło się bez poprawek. Prawy podnóżek trzeba było potraktować młotkiem, bo kopka za każdym razem o niego zaczepiała. Gaźnik był kompletnie rozregulowany a na oryginalnej zębatce zmiana biegów przypominała bardziej Dance Central niż Moto GP. W końcu jednak dopasowałem go do swoich wymagań i dzień po dniu nabijałem kolejne kilometry docierki. I w tym momencie wrócę do kwestii „motorower a turystyka”. To małe cudo pali góra 2,5 litra na setkę. DWA I PÓŁ LITRA! I to jest wariant najbardziej pesymistyczny bo przy ekonomicznej jeździe można zejść jeszcze z pół. Przy baku który mieści 12 litrów można łatwo wyliczyć że zasięg to około 500 kilometrów. Czyli z Warszawy do Niemiec dojedziesz na jednym tankowaniu. Do tego kanapa przynajmniej jak dla mnie jest diablo wygodna. Nawet przy długiej trasie wystarczy mi z 15 minut przerwy na 100 km by nie odczuwać dyskomfortu. Po trzecie: w razie awarii części dostaniesz chyba w każdym mieście. Cały ten chiński import motorowerów opiera się w zasadzie na podobnej gamie silników różniąc się tylko ramą.

Silnik (1)

Jeśli chodzi o prędkość to po odblokowaniu które kosztuje jakieś 10-15 złotych i 5 minut roboty spokojnie pojedziemy w trasie 60-65 km/h. Nie poszalejemy na autostradzie ale w turystyce niekoniecznie o to chodzi, prawda?

Docierając silnik nie myślałem jeszcze o Romecie w tych kategoriach. Lampka zapaliła mi się w głowie gdy minąłem już 900 km przebiegu. Chciałem poczuć różnicę obecną ostrożną jazdą a pełnią możliwości tej maszynki. Obmyśliłem w końcu że wyruszę na jednodniową wycieczkę – jadąc spokojnie do „przepisowego” tysiąca i wracając już jak ludzie cywilizowani:) Zasiadłem przed komputerem i włączyłem Google Maps. Przeszukałem okolicę w obrębie 60-70 km od domu, włączyłem w opcji pokazywanie zdjęć i moją uwagę przykuł długi poniemiecki bunkier. Miejscowość nazywała się Konewka – niestety bunkier znajdował się w prywatnych rękach i w najbliższych dniach był zamknięty. Nieco dalej, w Jeleniu znajdował się jednak kolejny kolejowy bunkier pozostawiony samopas. Kilka informacji z neta i miałem już swój cel podróży…

Witam na moim blogu!

Dodaj komentarz